Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu.
Rozdział III
Oyana oczekiwała za drzwiami gabinetu
Lidera na swojego nowego współlokatora, słyszała cichą rozmowę,
a raczej bełkot który przedostawał się przez grube kamienne
ściany. Wodzona wrodzoną ciekawością postanowiła dowiedzieć się
czegoś więcej o ludziach z którymi miała zacząć współpracę,
wychowana przez ulicę, chciwość i fałsz zawsze starała myśleć
się racjonalnie i sprytnie zachowując przy tym instynkt
przetrwania. Czasami jako porzucone dziecko wśród kurzu i brudu
czuła się jak zwierzyna... za nic nie chce tam wracać. Musi tutaj
zostać, a oni nie mogą wiedzieć o niej za dużo.
Przyłożyła policzek do zimnej
kamiennej ściany, była bardzo niewygodna i chropowata, a jej
temperatura nieprzyjemnie szczypała w policzek, mimo wszystko
rozmowa nadal brzmiała jak bełkot, a raczej setki bełkotów.
Domyśliła się, że gabinet Lidera jest pod wpływem chakry, tak
aby nikt nie mógł podsłuchać odbywających się w środku rozmów.
Na szczęście w życiu radziła już sobie z gorszymi rzeczami.
Przymknęła oczy i rozpoczęła bardzo cicho pieśń...
- W każdym oddechu, rozbrzmiewa mała
nuta
Póki głos pędzie rozbrzmiewał,
Póki melodii rozpoznajesz smak
Twoja moc wciąż i zawsze będzie trwać. - To początek, który zawsze musiała powtarzać, inaczej pieśń nie zadziała, tego nauczyła ją tamta kobieta, bardzo stara i mocno nadgryziona zębem czasu.
-To co nieprzeniknione, ustąpi
wrazPóki głos pędzie rozbrzmiewał,
Póki melodii rozpoznajesz smak
Twoja moc wciąż i zawsze będzie trwać. - To początek, który zawsze musiała powtarzać, inaczej pieśń nie zadziała, tego nauczyła ją tamta kobieta, bardzo stara i mocno nadgryziona zębem czasu.
Chcę usłyszeć wszystko na czas… - Pamięta jak uczyła ją dobierać rym w taki sposób, by pieśń układała się we zwrotki, pamiętała również jej nieświeży oddech i zapach zgnilizny w jej piwnicy, pamięta to jakby było zaledwie wczoraj, a przecież to już kilka lat odkąd tamta stara kobieta po prostu zniknęła zabierając większość tajemnicy ze sobą…
Po zakończeniu zaklęcia, bo tak nazywała to tamta kobieta, skały ustąpiły a raczej, chakra która opatulała kamienne ściany została nieco naruszona a wszystko wokół stało się niezwykle akustyczne. Oyana wyostrzyła swój zmysł słuchu i dotarły do niej pierwsze zdania rozmowy, jakby wszystko działo się tuż obok niej.
- Coś się stało podczas tej misji? -
bezbłędnie rozpoznała głos Paina, od dziecka potrafiła
błyskawicznie przypisywać głos do odpowiedniego człowieka,
oczywiście o ile go kiedykolwiek słyszała.
- Kabuto nas zaatakował… - Wyczuła
w głosie chłopaka wyostrzoną nutę, która wskazywała na to, że
nadal jest zły, nie wiedziała tylko czy z powodu odniesionej wtedy
rany, czy z samego faktu starcia z nim.
- I nic szczególnego? – Coś
podejrzewa, wiedziała to – on naprawdę musiał coś o niej
wiedzieć, czego nie powinien.
- Yyy… - zawahał się. Błagam nie
mów mu, wrzeszczały myśli Oyany, tego przecież nikt nie może
wiedzieć, to nie było nic wrodzonego a nauczonego, więc Lider nie
miał prawa wiedzieć o jej czarach i lepiej aby tak pozostało. Nie
mogła pozwolić aby się wygadał, zaczęła działać.
- Mglisty wietrze mój, całun opuść
swójProszę zdąż na czas, odbierz słowa mu.
SASUKE
Czuł się nieswojo pod bacznym okiem
Paina, nie znosił kiedy go tak przepytywał, jednak nie mógł na to
nic poradzić, jeśli chce przetrwać i doprowadzić wszystko do
końca musi współpracować, wiedział to. Spojrzał raz jeszcze w
głąb oczu Paina, czuł że jeśli dłużej będzie się wahał
domyśli się, że coś ukrywa, jednak czy powinien mu powiedzieć?
Ta dziewczyna tylko odśpiewała kilka linijek jakiejś bezsensownej
pioseneczki pewnie tym samym wodząc jego czujność na manowce i
nie poczuł kiedy użyła chakry, tyle. Jednak podświadomie czuł,
że wcale tak nie było i wszystko próbuje sobie tylko racjonalnie
wytłumaczyć. Postanowił zostawić tę informację dla siebie, może
kiedyś być przydatna.
Wściekł się. Nagle poczuł mrowienie
na ustach, teraz czuł, że może mówić … co to do cholery
było?Jego sumienie, może podświadomość?
- Sasuke? Słyszysz mnie? - Pain
dociekliwie dążył do odpowiedzi, dokładnie tak jakby spodziewał
się czegoś nadzwyczajnego – oto kolejny powód dla którego
sekret Oyany powinien zachować dla siebie, nie dla jej dobra, czuł
w tym własne korzyści a lubił mieć stabilny grunt pod nogami.
- No? – ponaglał rudzielec.- Nie liderze, - uspokoił się, gdy usłyszał sam swój głos, dla pewności jeszcze obserwował zachowanie Lidera, czy aby na pewno jego głos powrócił, ostatecznie po niezadowolonej minie Paina stwierdził, że już jest ok. - odniosłem tylko lekkie rany podczas walki, możemy być pewni, że Kabuto przekaże Orochimaru, że dziewczyna udała się ze mną. W dodatku wykazała się niezwykłym zmysłem taktycznym podczas walki.
OYANA
Nadal niepewna poluzowała trochę
całun pozbawiający Sasuke mowy, odetchnęła z ulgą kiedy
usłyszała przeczące słowa chłopaka, miała tylko nadzieje, że
się nie domyślił iż maczała w tym palce. Czuła jak walczył,
jak chciał coś powiedzieć, czułą jak słowa próbowały się
przedostać przez jej gardło jakby miała krzyknąć, czuła
mrowienie na twarzy kiedy zmuszał swoje mięśnie do ruchu i czułą
ten nieprzyjemny dreszcz przez cały czas trwania zaklęcia. Mimo
wszystko wciąż trzymała Sasuke w swoich wodzach, nie mogła
pozwolić by wypowiedział o kilka słów za dużo. Wyostrzenie
zmysłów kosztowało ją dużo sił, ale za każdym razem starczało
jej ich na więcej czasu. Dalej kontynuowała podsłuchiwanie.
- To mnie nie dziwi, jest jeszcze
nastolatką a już wiele przeżyła, powiedz mi ile znasz dzieci
które przeżywają dzisiaj na ulicy? Trzeba zabijać by żyć,
trzeba budzić litość i jednocześnie respekt, ulica to nie domek
biednych dzieci … to walka o przetrwanie, starzy i młodzi zawsze
tworzą zgrupowania i dzięki temu przeżywają, a ona dała sobie
radę w pojedynkę.
Słuchała w milczeniu jak Lider
opowiada o jej życiu jakby co najmniej przez cały ten czas
obserwował go z boku. Dziwne uczucie w żołądku obudziło się w
niej, gdy zrozumiała, że przeraża ją wiedza Paina, nie powinien
o niej tyle wiedzieć, na ulicy spędziła kilkanaście lat i prawie
cały czas była sama – nikt nie mógł mu o niczym powiedzieć.
Kim on jest? Zadawała sobie pytanie, na które odpowiedź miała
nadzieje znaleźć już wkrótce.
- Dlaczego nikt jej nie szukał? -
spytał Sasuke.
- Nikt nie wiedział, że przeżyła
tamten dzień... Było przecież o nim głośno, wszystko wskazywało
na to, że ofiar było wiele, jednak nie byli w stanie doliczyć się
małego dziecka o którym przecież nikt nie wiedział.Usłyszała już tylko pomruk zrozumienia ze strony Sasuke i przyzwolenie na opuszczenie gabinetu. Bardziej zmęczona niż po podróży postanowiła zdjąć zaklęcie,
- Wietrze całun zdejmij, i w te pędy
wiej mi,
Ponad wszystkie lasy i przez wszystkie czasy.
Ponad wszystkie lasy i przez wszystkie czasy.
Po chwili w korytarzu pojawił się
chłopak, przyglądając jej się dziwnie podejrzanie raczej
nieświadomie dotknął swoich ust. Musiał czuć, że zdjęła z
niego zaklęcie mrowienie i ledwie dostrzegalny chłód właśnie
powoli opuszczał jego wargi i twarz. Posłał jej pytające
spojrzenie na które nie zareagowała, domyślił by się, że wie o
co chodzi a resztę dopowiedział by sobie sam, a na to pozwolić
sobie nie mogła.
Zaraz za nim pojawił się Lider
obdarzając ich oboje surowym wzrokiem nakazał udać się do pokoju,
jak też uczynili. Po serii skrętnych korytarzy i drzwi Oyana
trafiła do małego korytarzyka w którym znajdowała się największa
ilość drzwi, Sasuke otworzył te najdalej nich po prawej i zniknął
za nimi. Podeszła nieco bliżej pozostając nadal nieufna, zza
framugi dostrzegła niewielki pokój przypominający wyglądem nieco
izolatkę, jedno łóżko, jedna szafa i drzwi. Nie było żadnego
biurka ani krzeseł jakie zawsze dostrzegała przez okna nawet
najmniejszych domów.
Dziewczynie nie umknął rozkazujący
ton Sasuke i postanowiła nie puszczać mu tego płazem.
- Co to znaczy masz się myć? -
Urzekła go groźniejszym spojrzeniem, które ewidentnie na niego
nie zadziałało. - Będę się myła kiedy będę chciała i jak
będę chciała, to że dzielisz ze mną pokój, nie znaczy że będę
się dostosowywała do Twoich rozkazów.
- Po pierwsze, to nie ja dzielę pokój
z tobą, ale ty ze mną – jego ton pozostał dziwnie spokojny, co
wydało jej się odrobinę niepasujące do takiej rozmowy – po
drugie, to że obiecałem cię nie skrzywdzić podczas podróży nie
ma teraz najmniejszego znaczenia, więc nie denerwuj mnie jeśli
chcesz stąd codziennie rano wychodzić w takim stanie w jakim
przyszłaś. - przybrał nieco groźby to tego zdania, taż że
zabrzmiało ostrzegająco, wiedziała, że ma rację, obiecał że
nic jej nie zrobi w zamian za to, że ona obieca nie uciec przez
całą podróż, oboje dotrzymali słowa, obietnica jest już
nieważna, a Oyana nie miała z nim żadnej szansy podczas walki. -
po trzecie, jesteś z ulicy, nie miałaś obowiązku mycia się,
teraz go masz, śpisz ze mną w jednym pokoju więc masz nie cuchnąć
na kilometr, bo inaczej będziesz spała na korytarzu, rozumiesz?
- Mylnie oceniasz ludzi ulicy,
Sasuke. - Specjalnie użyła jego imienia, by pokazać tym samym że
mimo wychowania bez dachu nad głową potrafi szanować zdanie
innych, nie jest jakimś zbitym psem! - Spuściła nieco z tonu,
wzięła dwa głębsze oddechy by przywrócić racjonalnie myślenie
i nie dać się ponieść emocjom. - A ty gdzie będziesz spał?
- Nie twoja sprawa. Idź się umyj i
odpocznij, jutro z rana zabieram cię na trening. Pain oczywiście
obiecał wyszkolić cię na zabójcę godnego rangi S, ale nie
zamierza przy tym kiwnąć nawet palcem.- Dobrze. - jakoś obeszło to wszystko dziewczynę, poczuła się naprawdę zmęczona więc postanowiła posłuchać rady, by nie nazwać tego poleceniem i udała się do łazienki.